W ramach kolejnego tour po ciekawych miejscach pt. "Było kiedyś to ..." dziś zaglądamy do magazynu przypraw z 1930 roku. Obecnie to nowy apartament typu studio. Taki "klejnocik" w 1500 metrach kwadratowych powierzchni i czterech piętrach, z trasem na dachu, oranżerią i ogromną przestrzenią. W zasadzie dziki przypadek sprawił, że się przy nim "zatrzymałam". Patrząc, doznałam deja vu... Wróciły bardzo dobrze znane mi "klimaty" w domu rodzinnego. Mieszkanie było na tzw. tyłach przedwojennego kina. Ekran zasłonięty potężnymi aksamitnych kotarami, które rozsuwano, gdy zaczynała się projekcja filmu. Kino było ze sceną na której stało pianino, a przed nią wielkie, obszyte aksamitem fotele. W domu natomiast, wszystkie ściany zawieszone obrazami, a każde miejsce było wypełnione książkami, bibelotami i zabawkami... Stop, zaraz przejdę do przeszłości :))) Z perspektywy czasu nabrałam przekonania, że Bohemian, od lat mi w duszy gra. Tej Muzyce Duszy czasem jednak przeszkadza codzienny, cywilizacyjny pragmatyzm. Z kolei w lofcie o jakim dziś piszemy, minimalizm przenika się ze sztuką pierwiastkami, patrząc poniżej :))) Miłego
życzymy !
zdjęcia: jjLocations
Cudowne przestrzenie - czekające na meble...
OdpowiedzUsuń